Dziewiętnastoletni Yuu w wigilię Bożego Narodzenia opuszcza Tokio, by spędzić święta z bliskimi w malutkiej rodzinnej miejscowości. Złe przeczucia chłopaka, co do spotkania z młodszą siostrą szybko się sprawdzają - Otoko, czy raczej Otome, bo tak nastoletnia dziewuszka każe teraz na siebie mówić, jest dla niego wredna jak zawsze. Rodzeństwo drze ze sobą koty o każdą małą pierdołę i, choć bohater stara się trzymać emocje na wodzy, w końcu pęka i postanawia spędzić kilka kolejnych dni u babci na wsi. Yuu przyjeżdża do zapyziałej dziury i odkrywa, iż niewiele się zmieniło od jego ostatniej wizyty. Co najwyżej wyprowadziło się kilku mieszkańców, parę budynków popadło w ruinę, a dziadek bohatera odszedł śmiercią naturalną. Jego babcia, Umeko, żyje teraz sama, ale pomimo doskwierającego bólu w kościach wita wnuczka z nieskrywaną radością i energią. Spędzając z nią czas, Yuu poznaje swoją babcię na nowo - za dzieciaka nienawidził przyjeżdżać na wieś, bo z dziadkami się zwyczajnie nudził, teraz jednak, już jako dorosły, zauważa, iż Umeko jest bardzo ciekawą osobą. W pewnym momencie bohaterowie spoglądają przez okno i widzą spadającą gwiazdę. Babcia, pół żartem pół serio, prosi o ponowne spotkanie ze swoim zmarłym mężem. Następnego ranka, gdy Yuu idzie do kuchni, śniadanie nie przygotowuje mu starsza, posiwiała kobieta, a śliczna, młoda dziewczyna.
Wiem, że do świąt jeszcze masa czasu, skoro jednak supermarkety mogą wystawiać bożonarodzeniowy stuff jeszcze przed Halloween, kto mi zabroni pisania recenzji typowo zimowych produkcji w listopadzie? Zresztą, jak na grę typowo świąteczną (śnieg, spełnianie życzeń i w ogóle), A Winter's Daydream traktuje o zmarłych i naszych najstarszych krewnych, co idealnie wpasowuje się w niedawno obchodzone Zaduszki. Jednakże, jeśli trafiacie na ten tekst w jakikolwiek innym dniu w roku, nie odkładajcie tej uroczej visual novel na zimę. Przygoda Yuu i jego babci jest tak słodka i moralizatorska, że warto po nią sięgnąć jak najszybciej.
A Winter's Daydream jest grą lekką, miejscami zabawną, słodką, ale z lekkim posmakiem goryczy. Opowieść rozpoczyna się przyjazdem naszego bohatera do rodzinnej miejscowości, ale faktyczna historia zawiązuje się dopiero w momencie przemiany Umeko z babuszki w dziewuszkę. Cud, w który tak ciężko chłopakowi z początku uwierzyć, staje się okazją dla babci do odwiedzenia dawno niewidzianych miejsc oraz przeżywania wspomnień na nowo. Mimo iż na świat spoglądamy z perspektywy wnuczka, niekwestionowaną protagonistką jest właśnie Umeko i to odkrywanie jej przeszłości oraz relacji z dziadkiem i jej rodzicami jest głównym motywem przewodnim A Winter's Daydream. I jeśli w tym momencie zastanawiacie się, czy to jedna z "tych" gier, to muszę was uspokoić. Między naszą babcią a bohaterem nie dochodzi do żadnych dziwnych relacji i tytuł pozbawiony jest wątków romantycznych, jeśli nie liczyć miłości Umeko do swojego zmarłego męża. Wspominam o tym, gdyż kilka osób poruszyło ten temat w dyskusjach na Steamie po zobaczeniu jednej, niewinnej ilustracji, która nasunęła im dwuznaczne skojarzenia (chodzi o grafikę, na której odmłodzona babcia całuje wnuczka w policzek).
Oprócz opowieści babci przyjdzie nam śledzić wpływ historii życia Umeko na protagonistę i jego relację z rodziną. Yuu od kiedy pamięta żyje w niezgodzie ze swoją siostrą, ale jak się okazuje przyczyna konfliktu nie leży jedynie po stronie rozpieszczonej nastolatki farbującej włosy i nakładającej tony makijażu. Bohater, spędzając czas z babcią, przeżywa pewne wspomnienia ze swojego życia i poddaje ocenie swoje postępowanie za dzieciaka z perspektywy dorosłego. Jego przemyśleniom towarzyszą spostrzeżenia na temat nieuchronności mijającego czasu, błędów młodości i procesu dorastania. Nie są to na pewno łatwe i przyjemne kwestie, ale dzięki lekkiemu tonowi produkcji po zakończeniu przygody nie odejdziemy od komputera/konsoli przygnębieni. Dodatkowo A Winter's Daydream uczy, iż trzeba pamiętać przede wszystkim te dobre wspomnienia oraz nie odkładać ważnych rzeczy na później.
Wszyscy bohaterowie, nawet jędzowata młodsza siostra bohatera, są bardzo sympatyczni i, mimo wyraźnych wad, da się ich lubić. Pierwsze skrzypce gra oczywiście nasza babcia - pełna życzliwości, pasji i energii do życia starsza kobieta, która wcale nie zmienia się tak bardzo po magicznej przemianie (raczej pewne jej cechy dopiero wychodzą na wierzch). Również Yuu nie jest typowym niejakim bohaterem visual noveli; protagonista jest asertywny, pełen ciepła i do każdego odnosi się z szacunkiem i cierpliwością. Jedyną osobą, która potrafi go wytrącić z równowagi jest Otoko - młodsza siostra chłopaka jest opryskliwa, złośliwa, ekstremalnie leniwa i z jakiegoś powodu upatrzyła sobie starszego brata za cel szyderstw. Dziewczyna pod każdym względem jest przeciwieństwem dobrego i uczynnego Yuu, ale jej kreacja nie jest irytująca, przez co można ją nawet polubić (no i zna się na Pokemonach, także plus dla niej!). Pozostałe postacie pojawiają się tylko na chwilę i grają malutkie role, a mimo to zapadają w pamięć i rozmowy z nimi wnoszą wiele do historii. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to rodzice Yuu. Ci dostali zdecydowanie za mało czasu na ekranie i prawie wszystko, czego się o nich dowiadujemy pochodzi od babci.
Recenzowany tytuł to tzw. kinetic novel, czyli visual novel nieposiadająca żadnych wyborów. A Winter's Daydream czyta się jak książkę i my jako gracze nie mamy żadnego wpływu na przebieg historii. Wielu na pewno takie rozwiązanie nie przypadnie do gustu, mimo to warto dać grze szansę. Początek faktycznie może być nużący, bo niewiele się dzieje, ale gwarantuję, że wciągniecie się w historię po przemianie babci. Ukończenie całości zajęło mi trochę ponad cztery godziny.
Grafika w A Winter's Daydream zachwyca. Tła są kolorowe i szczegółowe, postacie ładnie narysowane, a do tego przygrywa przyjemna muzyczka. Ilustracji nie ma wiele, ale twórcy nie próbują oszukiwać, dodając warianty jako osobne pozycje w galerii. Jedynym irytującym mankamentem są monologi protagonisty - w tych scenach znika ramka, a pojawia się wielka ściana tekstu, zasłaniająca całkowicie tło. Jeszcze pal licho, gdy to samo widzimy któryś raz z kolei; gorzej kiedy akurat trafia nam się CG, a my niczego nie możemy się dopatrzyć. Tak jest np. już w pierwszej scenie w pociągu, podczas której gra przedstawia nam facjatę bohatera.
Do świąt jeszcze trochę ponad miesiąc, także polecam już teraz dodać A Winter's Daydream do swojej listy życzeń. Tytuł wyszedł zarówno na Steamie, jak i konsolach (PS4 i Vita); ja grałam wyjątkowo na tej pierwszej platformie z uwagi na dość nieuczciwy system trofeów na sprzęcie Sony (jedenaście złotych pucharków i platyna za samo przeklikiwanie tekstu, serio?). Gra na ten moment kosztuje ok. 20 zł i jest zdecydowanie warta swojej niewielkiej ceny, aczkolwiek warto pamiętać, iż jest to gra na raz z uwagi na brak jakichkolwiek wyborów.
~Galeria~
Deweloper/wydawca: ebi-hime
Data wydania: 15.10.2018
Gatunek: visual novel, kinetic novel
Platforma: Steam, PS4, PS Vita