Halloweenowa recenzja miała pojawić się później i dotyczyć innego tytułu, ale przypadkiem trafiłam na rekomendację gry Lake of Voices i natychmiast postanowiłam ją sprawdzić. Całe szczęście, że dałam się skusić, bo ta całkowicie darmowa visual novel z elementami otome wciągnęła mnie w fabułę jak żadna inna produkcja indie.
Lake of Voices to mała, darmowa gra na Steama od GB Patch Games. W przeciwieństwie do pozostałych produkcji brytyjskiego studia, LoV to mieszanka horroru i romansu typowego dla gier otome. Choć na pierwszy rzut oka tytuł może się wydać stosunkowo krótki, możemy go ukończyć na masę różnych sposobów, co przedłuża kilkukrotnie jego żywotność. Warto oczywiście sprawdzić wszystkie możliwe rezultaty naszych działań i zakończenia, gdyż im dalej dobrniemy, tym więcej tajemnic tytułowego jeziora odkryjemy.
Akcja gry rozpoczyna się w momencie przybycia naszej protagonistki, Kikki, oraz jej towarzysza, Bemelle, nad niesławne jezioro Sinnlos, zamieszkałe przez tajemnicze upiory. Para na przystani spotyka się z Przewodnikiem (The Guide), który niczym Charon przeprawia wędrowców na drugi brzeg oraz Margaret, dziewczynę podobnie jak nasza para zmierzającą na drugą stronę. Sprawdziwszy determinację bohaterów, Przewodnik ostrzega, iż co najmniej jedno z nich nie przeżyje pierwszej nocy, a celu podróży może nie dotrwać nikt.
"Myśl wyłącznie o sobie i miej nadzieję, iż inni będą na tyle roztropni, aby zrobić to samo. To jedyny sposób na bezpieczne przebycie jeziora".Podróż przez Sinnlos wbrew logice nie zakłada przeprawy łodzią lub promem, a wędrówkę przez labirynt złożony z magicznych mostów, które pojawiają się nocą i znikają za dnia. Bohaterowie zatem nie tylko muszą się liczyć z zagrożeniem, jakim są upiory żyjące w jeziorze, ale również z presją czasu. Aby bezpiecznie dotrzeć na drugi brzeg, wędrowcy będą musieli nauczyć się współpracować oraz, co ważniejsze, zaufać sobie na wzajem. To ostatnie nie będzie łatwe, zważywszy na to, iż dopiero co się poznali, a Przewodnik wydaje się przedkładać dotarcie do celu nad zdrowie pozostałych. Zresztą, jak sam twierdzi, pierwszej nocy ktoś musi umrzeć. I śmierć, faktycznie, zawsze zbiera krwawe żniwo.
Lake of Voices jest promowane nieuchronnością śmierci naszych bohaterów i nie jest to wcale kłamstwem ze strony twórców. Mimo naszych najszczerszych chęci i podejmowania różnych decyzji, niemożliwym jest uratowanie każdego bohatera - co najmniej jeden z nich zawsze musi skończyć w odmętach jeziora, niczym swojego rodzaju ofiara dla zamieszkujących go istot. Z pozoru zabieg ten może się wydawać niepotrzebnie ograniczać nasze wybory, z drugiej strony jednak, jest to ciekawa zagrywka za strony twórców. Za pierwszym razem, gdy dopiero poznajemy zasady gry, jest to niezauważalne, ale już przy drugiej rozgrywce przekonamy się, iż śmierć towarzyszy ma na celu łamanie czwartej ściany - my, jako gracze, będziemy musieli świadomie zadecydować kogo poświęcić, aby rozegrać wydarzenia inaczej; czyje przedwczesne odejście sprawi, że historia potoczy się lepiej lub gorzej. Podobne zabiegi są również stosowane w mniej ekstremalnych przypadkach, np. kto będzie szedł na końcu, pilnując tyłów, a kogo umieścimy w bezpiecznym środku kolumny. Co do samych wyborów...
"Łatwiej zignorować osobę w potrzebie, gdy ta nie woła o pomoc twoim imieniem".Są one, jak to w życiu bywa, nieprzewidywalne. I tak np. z dobrych chęci może wyniknąć katastrofa. Czasami również lepiej pozostawić towarzysza samego, niż spieszyć mu bezmyślnie na ratunek. Oprócz wyborów standardowych dla visual novel w grze znajdziemy QTE (quick time events), te jednak mają inną funkcję niż w grach akcji - zamiast wciskania odpowiednich przycisków w krótkim czasie, musimy w mgnieniu oka postanowić czy wykonać daną akcję, czy nie. Ponownie, może się zdarzyć, iż szybka decyzja uratuje życie bohaterki lub jej towarzyszy, ale możliwe jest również dalsze pogorszenie sytuacji. Dodatkowo, niektóre opcje dialogowe mają limit czasowy i jego przekroczenie daje inny skutek niżeli pozostałe wybory.
Nawet z tak rozbudowanymi mechanikami, jak na visual novel, Lake of Voices nie byłoby dobrą grą bez ciekawej kreacji świata. Fantastyczna, wzorowana na średniowieczu, bezimienna kraina jest tylko tłem dla rozgrywających się wydarzeń, a mimo to, chce się ją poznać bliżej. Przede wszystkim, samo jezioro Sinnlos intryguje: Jaka jest jego przeszłość? Czym są upiory? Skąd się tu wzięły? Czemu tylu ludzi chce się przedostać na drugi brzeg? Czemu mosty pojawiają się w nocy, a znikają za dnia? Kto je tworzy? Na wiele z tych pytań nie otrzymamy odpowiedzi, aczkolwiek te najważniejsze zostaną wyjaśnione, jeśli w odpowiedni sposób poprowadzimy historię. Reszta świata poza tytułowym jeziorem to wielka niewiadoma; co prawda dostajemy opisy okolicznych wiosek, ale nigdy bezpośrednio ich nie zwiedzamy. Wiemy jedynie, iż Kikka oraz Bemelle opuszczają osadę, w której są strażnikami, aby pomóc odpędzić bandytów w sąsiednim miasteczku. Inne lokacje poznamy głównie z relacji pozostałych bohaterów. Może brzmieć to nieszczególnie interesująco, ale minimalistyczna, skondensowana kreacja świata, skupiona w dużej mierze na samym jeziorze, wystarcza produkcji do zaintrygowania gracza i przyciągnięcia go do tytułu na dłużej.
"Ten świat dąży do unicestwienia istot w nim żyjących. Tak jest lepiej; umarli spoczywają w pokoju, a żywi mogą czerpać korzyści z ich śmierci".Sama fabuła produkcji prezentuje się fenomenalnie. Historia trzyma w napięciu, a klimat grozy ustaje tylko w pewnym momencie, aby dać wypocząć bohaterom i pozwolić zacieśnić więzi między nimi. Przez całą przeprawę nie opuszcza nas poczucie beznadziei i niebezpieczeństwa - nasi wędrowcy są tylko śmiertelnikami w porównaniu z przeklętymi istotami nawiedzającymi jezioro. I chociaż światło lampy skutecznie odstrasza upiory, jest jedyną i podatną na uszkodzenia bronią, którą ławo wytrącić z ręki lub zgubić. Wszystko to sprawia, iż my, jako gracze, współodczuwamy beznadziejność sytuacji razem z bohaterami opowieści i zaczynamy się zastanawiać, czy w ogóle możliwe jest przeżycie w tak trudnych warunkach.
O naszej protagonistce, Kikkce (VA: Elissa Park) wiemy niewiele; wraz z Bemelle piastują pozycję strażników miejskich w rodzinnej wiosce oraz oboje wyruszają w drogę na drugi brzeg jeziora, aby pomóc straży w tamtejszej osadzie. Jak widać, historia bohaterki jest skromna i minimalistyczna, ale, jak się szybko przekonamy, niczemu to nie przeszkadza. Całą osobę, jaką jest Kikka, poznajemy dogłębnie na moście, kiedy pomaga pozostałym przeżyć i przy okazji sama pozostać przy życiu. Bohaterka ma swoje mocne i słabe strony, chwile słabości oraz momenty, w których dokonuje niemal heroicznych czynów. Suma sumarum, jest to bardzo sympatyczna i ludzka postać, którą aż szkoda poświęcić w zamian za lepsze jutro dla pozostałych bohaterów.
"Mam nadzieję, że pozostali odeszli. Że dotarli na suchy ląd. Że odnaleźli szczęście i będą w nim żyć jeszcze długie lata".Towarzysze Kikki to również postacie niczego sobie. Podobnie jak w grach otome, każdego z nich przyjdzie nam poznać bliżej jedynie w osobistych ścieżkach/historiach, na które wkroczymy, sympatyzując z nimi i pomagając im przeżyć. Do wyboru mamy cztery persony: naszego kolegę po fachu, Bemelle (to jedno z tych imion, które naprawdę nie wiem jak odmienić), zimnego i nieznającego sprzeciwu Przewodnika, wykształconą i pomysłową Margaret oraz tajemniczego Lu, który zdaje się w ogóle nie dbać o własne życie. Historia Lake of Voices rozgałęzia się bardziej niż typowe visual novel, dlatego nie zawsze będzie łatwo wkroczyć na ścieżkę pożądanego bohatera, mimo to warto eksperymentować i ukończyć je wszystkie.
Warto już w tym miejscu nadmienić, iż Lake of Voices nie jest do końca grą otome. Oczywiście, jak można się domyślić, w trakcie niebezpiecznej podróży między bohaterami może rozwinąć się zalążek romansu, ale jest on bardzo subtelny i niejednoznaczny, tj. łatwo go pomylić z przyjaźnią lub troską. Nie dziwię się takiemu zabiegowi; w końcu trudno oczekiwać czegoś więcej podczas dwudniowej wędrówki, w dodatku cały czas narażając swoje życie.
Gra nie posiada jednej, rekomendowanej kolejności rozgrywanych historii, ja jednak mocno polecam w pierwszej rozgrywce skupić się na Bemelle, za drugim razem na Margaret, potem Przewodniku, a na koniec zostawić Lu. Rozgrywając opowieści w ten sposób, będziecie mieć poczucie stopniowego rozwiązywania tajemnicy jeziora. Co prawda, historia każdej z postaci może rozwinąć się dwojako (coś w stylu dobrego i normalnego/złego zakończenia), jednakże endingi zaprojektowane są tak, aby te wyjawiające najwięcej, wymagały od nas nie lada wysiłku i raczej nie dało się ich zdobyć przypadkowo.
Co do samych ścieżek, oto krótkie wrażenia z rozgrywki.
Bemelle (czyt. /bemeleɪ/) | VA: Michael Potok
Towarzysz Kikki i jej kolega po fachu. Bemelle, jak na prawdziwego strażnika przystało, przedkłada życie innych na swoje i nie potrafi zignorować nikogo w potrzebie. Nie ufa Przewodnikowi i gardzi jego moralnością.
Bohater jest sympatyczniejszą postacią w grze i naszym pierwszym wyborem, zważywszy na długą znajomość z Kikką. Mimo iż przyjacielski i pomocny, Bemelle jest wybuchowy i miejscami nierozważny, przez co wymaga naszej uwagi i nadzoru w stresujących chwilach. Opowieść mężczyzny jest chyba tą najbardziej nastawioną na akcję, szczególnie druga noc wędrówki, podczas której serce mi biło jak oszalałe. Cenię oba rozgałęzienia (dobre oraz słodko-gorzkie), ale ciekawsze było jednak to "gorsze", kiedy rozdzielamy się z towarzyszami i zostajemy sami, bezbronni w ciemnościach. Do końca nie wiedziałam czy zaufać Przewodnikowi, czy, podobnie jak Bemelle, podejrzewać go o najgorsze i ta niewiedza, mętlik w głowie, idealnie obrazuje trudność czytania charakterów i podejmowania decyzji pod presją. Wspaniała historia, zdecydowanie moja ulubiona.
Lu | VA: Phil Avalos
Lu spotykamy już w trakcie przeprawy, rozpaczającego w samotności. Chłopak zdaje się nie przejmować własnym losem i dołączy do drużyny tylko, jeśli go do tego przekonamy. Jest małomówny i strachliwy, ale w chwili zagrożenia ma odwagę przyjść z pomocą.
Bohater jak żaden inny w grze potrafi doprowadzić do białej gorączki - jego nastawienie, a raczej ignorancja wobec własnego życia i śmierci sprawiają, iż jest on najgorszym możliwym kompanem w takiej sytuacji, którego trzeba, jak dziecko, pilnować. Mimo to, bardzo tę postać polubiłam. Trochę źle zrobiłam spiesząc się z historią Lu, gdyż jego "dobre" zakończenie odkrywa wszystkie karty opowieści, za to dobrze bawiłam się, poznając bohatera bliżej. Prowadzące do powyższego finału rozgałęzienie, jest chyba najdziwniejszym i najbardziej zakręconym w całej grze. "Co, kto, jak i dlaczego" to tylko kilka z licznych pytań, z którymi zostaniemy bez odpowiedzi. Sama tajemnica, z którą zmierzymy się na końcu, była dla mnie wielkim zaskoczeniem. W skrócie, nie spodziewałam się, że twórcy ujawnią sekret upiorów i pewnych zjawisk nadprzyrodzonych. O ile na ten temat mam mieszane uczucia, tak sam finał wypada świetnie. Drugie, smutne zakończenie też jest niczego sobie, ale praktycznie pozostawia w nas w niewiedzy.
The Guide | VA: Brendan Blaber
Przewodnik to jedna wielka tajemnica. Wiemy o nim jedynie tyle, iż pomaga innym przeprawić się przez jezioro, ale ze wszystkich chętnych wybiera tylko tych, którzy są najbardziej zdeterminowani, aby znaleźć się na drugiej stronie.
The Guide to zdecydowanie najciekawsza i najlepiej napisana postać w grze. Mężczyzna dystansuje się od grupy, ale dzięki swojej wysokiej pozycji jest w stanie narzucić pozostałym swoją moralność, np. odmówić lampy osobom przez niego niepożądanym. Do samego końca praktycznie nie wiadomo czy Przewodnik ma dobre, czy złe intencje, a zaufanie mu to swojego rodzaju ruletka. Pierwsze, "złe", zakończenie bohatera rzuca światło na jego motywacje i uczucia, a te totalnie mnie kupiły. Poznając bohatera, wyrobiłam sobie opinię na jego temat, jednak w drugim, "lepszym", finale wszystko gruchnęło. Ostatecznie nie wiem czy darzyć mężczyznę sympatią, czy nieufnością. Wiem natomiast to, że to bardzo ciekawie napisana i wielowymiarowa postać.
Margaret | VA: Elsie Lovelock
Po dotarciu na przystań oprócz Przewodnika spotykamy Margaret, dziewczynę również zmierzającą na drugi brzeg. Bohaterka od początku wydaje się inteligentna i wykształcona, ale i trochę pyszałkowata.
Margaret była postacią, którą najłatwiej było mi poświęcić pierwszej nocy, gdyż tak naprawdę najtrudniej ją uratować od zguby. Po bliższym poznaniu bohaterki bardzo ją polubiłam, aczkolwiek czułam się niekomfortowo, widząc ją oraz Kikkę wymieniające czułe spojrzenia (nie mam nic przeciwko związkom homoseksualnym w grach/książkach, ale, gdy tytuł wymaga ode nie romantycznej interakcji z tą samą płcią, automatycznie mnie to odrzuca). Z tego powodu w ogóle miałam nie zaczynać wątku Margaret, ale postać zainteresowała mnie na tyle, że się skusiłam. Chociaż opowieść wydała mi się gorsza od pozostałych, absolutnie nie był to czas zmarnowany.
Każdy z bohaterów otrzymał po dwa różne zakończenia (oprócz Margaret, ta ma jedno), ale ilość sposobów, na które możemy ukończyć opowieść jest jeszcze większa. Jak przystało na horror, Lake of Voices ma całą masę bad endingów, począwszy od śmierci protagonistki już w pierwszych minutach gry, skończywszy na utonięciu w odmętach jeziora prawie przy samym brzegu. Najbardziej wzruszającym finałem w grze jest właśnie ta druga sytuacja, w której tak niewiele braknie nam do przeżycia; mimo iż Kikka ginie, dzięki jej ostatniemu monologowi gracz odnajduje w sobie cząstkę radości, nadzieję, iż "mi się nie udało, ale może inni są już bezpieczni". Podobnie emocje sponiewierały mną w grze Persona 3 Portable, gdzie śmierć protagonisty/protagonistki miała wymiar uśmierzający ból, tzw. katharsis. Rzadko kiedy polecam intencjonalnie uśmiercić bohatera, ale tutaj, przy końcu podróży naprawdę warto.
Oprawa wizualna jak na darmową grę visual novel, jest przepiękna. Aż trudno uwierzyć, że twórcy postanowili udostępnić produkcję o tak wysokiej jakości całkowicie za free. A, jednak, wszystko to dzięki Kickstarterowi i osobom, które postawiły wesprzeć projekt w trakcie jego powstawania. Teł jest naprawdę sporo, choć większość tylko minimalnie się od siebie różni (ułożenie mostów, niebo). Imponująca jest natomiast ilość CG i postur/wyrazów twarzy bohaterów. Coś pięknego <3
Przejście całej gry "wzdłuż i wszerz", tj. ze wszystkimi zakończeniami i osiągnięciami zajęło mi siedem godzin, co jest wynikiem imponującym; np. poprzednio recenzowaną grę na PC, How to Take off Your Mask, na 100% przeszłam w pięć godzin (a za tę produkcję musimy zapłacić 44 zł). Sama pojedyncza rozgrywka ma długość ok. 1 - 1,5 godziny, oczywiście w zależności od prędkości czytania i obranej ścieżki historii.
"Czy zagrać w Lake of Voices?" jest pytaniem retorycznym. Gra jest dostępna całkowicie za darmo na platformie Steam, a swoją jakością (historią, postaciami, wykonaniem i mechanikami) przerasta niejedną płatną produkcję. Dodatkowo, co będzie plusem dla fanów horroru, gra straszy ciężkim klimatem i bezbronnością bohaterów wobec tajemniczych przeciwników. Idealny tytuł na Halloween!
~Galeria~
***
Data wydania: 28.08.2018
Gatunek: visual novel/horror/otome
Platforma: Steam
Łączna liczba ścieżek: 4
Voice acting: tak