Praca w korporacji zaiste przypomina pole bitwy - z jednej strony nacierają deadline'y, z drugiej nadgodziny, a wszystkim tym przewodzi wiecznie niezadowolony szef. Czy na tym pobojowisku wśród krwi, potu i łez nasza bohaterka odnajdzie miłość?
W grze przyjdzie nam wcielić się w szarą pracownicę biurową w wielkiej korporacji produkującej kosmetyki. Nasza heroina nie odznacza się niczym, prócz pracoholizmu, co widać po zerowej ilości zaproszeń na randki, to jednak się zmienia, gdy któregoś dnia przed świętami dziewczynę spotyka nie lada zaszczyt dołączenia do zespołu przygotowującego specjalny bożonarodzeniowy zestaw dla kobiet. Od tego momentu będziemy musiały zdecydować jaki kosmetyk obierzemy sobie za cel oraz z którym z współpracowników zacieśnimy stosunki.
Office Lovers to kolejna standardowa produkcja od Dogenzaka Lab, niewiele różniąca się od pozostałych gier studia. Do wyboru mamy pięć ścieżek odpowiadających pięciu kolegom z biura, których to będziemy mieli okazję poznać bliżej, dzięki współudziału w projekcie. Każdy z chłopaków ma unikalną osobowość, przez co jedni spodobają się nam mniej, inni bardziej, trzeba jednak już na początku zauważyć, iż Dogenzaka nie słynie z ciekawie zarysowanych bohaterów, także możliwym jest, że nikt tak naprawdę nie wpadnie nam w oko. Tak też się zdarza!
Historia w większej mierze skupia się na rozwoju projektu nad danym kosmetykiem, za który jesteśmy odpowiedzialni wraz z wybranym partnerem. Na drodze do sukcesu stanie nam wiele przeszkód, czy to wewnętrznych, czy z zewnątrz, wszystkie one jednak tworzą ciekawą opowieść w tym z pozoru nieciekawym środowisku. O ile wątek główny jest interesujący, tak aspekt romantyczny produkcji leży i kwiczy w większości ścieżek. Gra za motywy przewodnie obrała sobie zaborczość, zazdrość, pożądanie i molestowanie, co objawia się tym, że każdy z facetów ma skłonności do któreś z tych rzeczy. Mamy zatem wiecznie napalonego młodziaka, obsesyjnego zazdrośnika, bezczelnego dupka, beztroskiego flirciarza i całkiem ułożonego starszego gościa, będącego ostatnim bastionem normalności (chociaż też nie do końca) w tej grze. Jeżeli już na tym etapie stwierdzacie, że bohaterowie was nie interesują, odpuście sobie ten tytuł. Naprawdę nic nie stracicie.
©2016 DOGENZAKA LAB |
Ciągnąc dalej ten temat, związki z naszymi wybrankami zostały napisane okropnie. Wszyscy od początku wykazują niezdrowe zainteresowanie protagonistką, z czego najlżejszym jest deklaracja szczerej miłości na "dzień dobry". Jakby tego było mało, wszyscy bez wyjątku rzucają się na bidulkę jak jakieś wygłodniałe zwierzę na niczego nieświadomą ofiarę, nie szczędząc sobie wysiłku na zaloty. Fakt, niektórym ta gwałtowność może się wydać ujmująca, mnie jednak przyprawiła o mdłości.
A jak wyglądają poszczególne ścieżki? Cóż, po całkiem udanym prologu żaden z bohaterów nie zaskarbił mojej sympatii, więc (pierwszy raz w ogóle) rozpoczęłam przygodę, zaczynając od pierwszego gościa podanego na tacy przez twórców.
Ścieżka #1 Mahiro
©2016 DOGENZAKA LAB |
Chciałabym lubić tę ścieżkę i zapewne spodobałaby mi się, gdyby nie jeden szkopuł - cała historia to jedne długie porno, przerywane co rusz wstawkami o pracy i firmie. Ilość, jak i jednoznaczność scen zbliżeń jest przytłaczająca. Do tego teksty jak: "Długo się nie widzieliśmy, więc robiłem sobie dobrze, myśląc o tobie." No ja p... Na plus zauważam jedynie trudności z projektem i ich pokonywanie przez naszą parę.
Ścieżka #2 Pan Kaido
Miałam złe przeczucia, względem tej historii, gdyż gra już na samym początku portretuje pana Kaido, jako gnojka i sadystę. Moje najczarniejsze obawy się nie spełniły, za to wynudziłam się jak nigdy.
Ryo jest zimnym, dwulicowym dupkiem, robiącym maślane oczy do innych kobiet, a na nas wyładowującym cały stres. O dziwo, poprzez ostrą krytykę i poniżanie zaskarbia sobie szacunek i sympatię naszej bohaterki. Będąc na wysokiej pozycji w firmie niegroźne mu oskarżenia o molestowanie i naginanie reguł. Do tego oczywiście dochodzi motyw zaborczości ze strony naszego faceta.
Krótko mówiąc, opowieść jest kiepska. Historia była nużąca i nieciekawa, a bohater irytujący, miejscami nawet przerażający. Nie potrafię wymienić ani jednej rzeczy, która by mi przypadła do gustu czy zainteresowała, no może prócz jednej - dlaczego wszyscy zlewają oskarżenie o molestowanie w pracy?!
Ścieżka #3 Pan Hyoga
Akihito to kolejna gruba ryba w firmie, z którą dane nam będzie współtworzyć projekt. Ten prawie czterdziestoletni facet to oaza spokoju i wyciszenia, co bynajmniej nie oznacza, że jest przyjemniaczkiem. Względem naszej bohaterki jest z początku surowy i wymagający, ale po udowodnieniu naszych wartości, jego stosunek do nas się ociepla. W całej grze wydaje się być najnormalniejszą postacią, aczkolwiek nawet on skrywa pewien nieprzyjemny sekret.
Pierwsze kilka rozdziałów historii mnie nie kupiło, lecz druga połowa była całkiem interesująca i pełna napięcia. Nie potrafię się zgodzić z postępowaniem Akihito w pewnej sprawie, mimo to wydarzenia śledziłam z przyjemnością. Ścieżka wyróżnia się tym, że czuć od niej tandetną telenowelą, ma to jednak swój urok i wybija się na tle pozostałych wątków w grze. Całość kończy się w mało oryginalny, ale satysfakcjonujący sposób.
Ścieżka #4 Pan Saijo
Sadayoshi wydał mi się najmilszym facetem w prologu, ale oczywistym było, iż ten pogodny uśmiech musi skrywać skazę. Nie jest inaczej.
Pan Saijo jest poprzednim szefem naszej bohaterki, która została przeniesiona do innego działu zanim ten zdążył podbić jej serce. Przy ponownym spotkaniu tej dwójki facet deklaruje swoje zainteresowanie dziewczyną, i daje innym do zrozumienia, iż lepiej nie wchodzić mu w drogę. Pomimo spokojnego i pogodnego usposobienia, w głębi duszy jest zaborczy i zazdrosny o każde słówko zamienione z innym mężczyzną. Co gorsze, kręci go fizyczne oznaczanie naszej protagonistki...
Bohatera z oczywistych względów nie polubiłam, ale historia sama w sobie jest znośna. Opowieść zawiera wiele ciekawych elementów, w tym polowanie na hackera czy rozliczenie z przeszłością Sadayoshiego, dodatkowo jest to jedyna ścieżka, w której nasza bohaterka wykazuje żywe zainteresowanie swoim wybrankiem i jest aktywną stroną romansu, a nie tylko kukłą, którą każdy obraca jak chce.
Ścieżka #5 Pan Otori
Romansowaliśmy już z płotkami i grubymi rybami, czas zatem złowić rekina! Ostatnim panem do wzięcia jest nasz CEO.
Haruyuki ni jak nie wygląda na dyrektora generalnego - to beztroski, towarzyski młodzieniec pełen werwy i humoru. Choć błyskotliwy i inteligentny, jego pomysły spotykają się z powątpiewaniem i niezrozumieniem, podobnie jak jego flirciarska natura. W stosunku do bohaterki zachowuję się często dziecinnie, nie umiejąc na poważnie rozmawiać o swoich uczuciach. Mimo, iż na pierwszy rzut na to nie wygląda, wiele potrafi poświęcić w imię własnej firmy.
Ostatnia opowieść ma swoje wady, jednak od początku się w nią wkręciłam. Zamiast pracować nad projektem, awansujemy do roli asystentki dyrektora, przez co zmienia się cała historia i zamiast walczyć o sukces produktu, zmagamy się z nieobliczalną naturą naszego przełożonego. Sam bohater wypada na plus, choć to bardzo chaotyczna persona i ciężko ją do końca zrozumieć. Ocenę w dół tym razem ciągnie nasza bohaterka. O ile, w poprzednich ścieżkach jest zazwyczaj pasywna wobec wszystkiego, co się z nią robi, tutaj prawie do samego końca kontruje wszelkie zaloty bohatera, mimo oczywistych uczuć do niego. Pojawiający się w historii plot twist i związane z nim napięcia gdzieś w drugiej połowie opowieści również cieszą. Niestety ścieżkę Haruyukiego twórcy potraktowali trochę po macoszemu, jako że posiada jedną ilustrację mniej od poprzedników.
Prócz tej piątki wspaniałych na horyzoncie kręci się Ken, młody i uprzejmy (z pozoru) blondynek, on jednakże nie posiada swojej ścieżki i nie jest opcją do romansowania.
Nasza heroina to kolejna ofiara losu. Przedstawiona jest, jako zapracowana dziewczyna, lawirująca pomiędzy pracą a snem, bez czasu na zadbanie o własny wygląd. Bohaterka w większości ścieżek ma przysłowiowy "kij w tyłku", czym wzbudza przede wszystkim irytację u gracza. Do tego oczywiście za grosz w niej asertywności i nie potrafi przeciwstawić się nawet będąc molestowana. Szczytem totalnej głupoty jest to, że w większości historii daje się jak cielak zaprowadzić do hotelu (w wiadomym celu) bez wcześniejszego określenia relacji z wybrankiem. Dzięki temu występują takie kwiatki jak: "Nie możemy tego zrobić! Nie jestem nawet twoją dziewczyną"! Faktycznie, jakby to jemu przeszkadzało... Jedynie w ścieżce pana Saijo dziewczyna wykazuje ułamek rozumu i pod tym względem ta ścieżka błyszczy. Szkoda tylko, że w pozostałych czterech pozostaje nam się męczyć z idiotką w roli głównej. Podsumowując, jest gorzej niż źle. Niestety ponownie wsiadamy za stery bezmózgiego, nieasertywnego leminga, który daje się wykorzystywać każdemu, kto okaże jej choć cień zainteresowania. Jak to możliwe, że Dogenzaka aż tak sobie nie radzi z kreacją głównej bohaterki?! Przecież już raz stworzyli błyskotliwą i zaradną Sayę (Destiny's Princess), dlaczego więc nie powielają starego dobrego schematu?! Grrr...
Każda ze ścieżek kończy się na dwojaki sposób: możemy uzyskać szczęśliwe lub super szczęśliwe zakończenie. Jak we wszystkich tytułach Dogenzaki tak i tutaj podczas rozgrywki zbieramy punkty sympatii ("likability"), które w postaci procentowej obrazują stosunek wybranka do naszej osoby. Uzyskanie sympatii na poziomie 80 i wyższej skutkuje super szczęśliwym zakończeniem, natomiast wszystko poniżej kończy naszą grę szczęśliwym zakończeniem. Różnica między rodzajami finałów jest bardzo umowna (w końcu oba są szczęśliwe), nie ma zatem stresu, że nasze decyzje doprowadzą złego zakończenia. Co do samych wyborów...
Niestety Dogenzaka Lab jest mistrzem w tworzeniu nieistotnych wyborów w swoich produkcjach. Office Lovers oczywiście nie jest tu wyjątkiem, chociaż akurat w tym przypadku sprawa jest jest jeszcze bardziej kuriozalna ze względu na dobór samych dobrych zakończeń, tj. cokolwiek nie wybierzesz, finał historii zawsze będzie szczęśliwy. Przez owy zabieg tytuł staje się samograjem, w którym nawet nie musimy analizować naszych opcji dialogowych, aby rozstrzygnąć historię w jak najlepszy sposób. Bardzo zła decyzja studia, i jak się okazuje przy najnowszych produkcjach, nie jest to jednorazowa pomyłka.
Po zakończeniu głównych ścieżek odblokowane zostają po dwa scenariusze poboczne dla każdej nich. Niektóre spuszczają z poważnego tonu i serwują trochę humoru, inne zawierają jedynie scenkę łóżkową (rekordzistą jest Mahiro, który nie dość, że naciupcia się w samej ścieżce to jeszcze w sequelu).
Strona wizualna gry nie zawodzi i doświadczymy w niej kilku ładnie skrojonych teł jak i wizerunków postaci. Dodatkowo od czasu do czasu nasi bohaterowie zmienią fatałaszki z garniturów i marynarek na coś mniej formalnego. Jedyne moje zastrzeżenie to brak podobizn co ważniejszych postaci pobocznych. Muzyka za pierwszym włączeniem wydaje się przyjemna, mnie jednak po dłuższych sesjach irytowała.
Tłumaczenie ponownie jest kulawe i pełne literówek, błędów i dziwnych konstrukcji, całość jednak całkiem w miarę oddaje sens historii. Nie spotkałam się z większymi bykami a to już wyczyn w porównaniu z innymi grami studia.
Niestety Office Lovers jako gra otome bardzo zawodzi. Historia, choć absorbująca sama w sobie nie wystarczy, abym spokojnie mogła tę grę polecić. Aspekty randkowe są ubogie a wątki romantyczne zadziwiająco słabe. Bohaterowie są w najlepszym wypadku znośni, w końcu trzech z pięciu przyprawiało mnie o ciarki swoimi niezdrowymi charakterami. Boli również to, że twórcy portretują postaci kobiece, jako istoty niezdolne do przeciwstawienia się jakimkolwiek formom molestowania. Jak mówił pewien znany działacz polityczny "To jest dramat, k..." Polecam kupować jedynie na wyprzedaży.
Szczegóły wydania:
©2016 DOGENZAKA LAB |
Miałam złe przeczucia, względem tej historii, gdyż gra już na samym początku portretuje pana Kaido, jako gnojka i sadystę. Moje najczarniejsze obawy się nie spełniły, za to wynudziłam się jak nigdy.
Ryo jest zimnym, dwulicowym dupkiem, robiącym maślane oczy do innych kobiet, a na nas wyładowującym cały stres. O dziwo, poprzez ostrą krytykę i poniżanie zaskarbia sobie szacunek i sympatię naszej bohaterki. Będąc na wysokiej pozycji w firmie niegroźne mu oskarżenia o molestowanie i naginanie reguł. Do tego oczywiście dochodzi motyw zaborczości ze strony naszego faceta.
Krótko mówiąc, opowieść jest kiepska. Historia była nużąca i nieciekawa, a bohater irytujący, miejscami nawet przerażający. Nie potrafię wymienić ani jednej rzeczy, która by mi przypadła do gustu czy zainteresowała, no może prócz jednej - dlaczego wszyscy zlewają oskarżenie o molestowanie w pracy?!
Ścieżka #3 Pan Hyoga
©2016 DOGENZAKA LAB |
Pierwsze kilka rozdziałów historii mnie nie kupiło, lecz druga połowa była całkiem interesująca i pełna napięcia. Nie potrafię się zgodzić z postępowaniem Akihito w pewnej sprawie, mimo to wydarzenia śledziłam z przyjemnością. Ścieżka wyróżnia się tym, że czuć od niej tandetną telenowelą, ma to jednak swój urok i wybija się na tle pozostałych wątków w grze. Całość kończy się w mało oryginalny, ale satysfakcjonujący sposób.
©2016 DOGENZAKA LAB |
Sadayoshi wydał mi się najmilszym facetem w prologu, ale oczywistym było, iż ten pogodny uśmiech musi skrywać skazę. Nie jest inaczej.
Pan Saijo jest poprzednim szefem naszej bohaterki, która została przeniesiona do innego działu zanim ten zdążył podbić jej serce. Przy ponownym spotkaniu tej dwójki facet deklaruje swoje zainteresowanie dziewczyną, i daje innym do zrozumienia, iż lepiej nie wchodzić mu w drogę. Pomimo spokojnego i pogodnego usposobienia, w głębi duszy jest zaborczy i zazdrosny o każde słówko zamienione z innym mężczyzną. Co gorsze, kręci go fizyczne oznaczanie naszej protagonistki...
Bohatera z oczywistych względów nie polubiłam, ale historia sama w sobie jest znośna. Opowieść zawiera wiele ciekawych elementów, w tym polowanie na hackera czy rozliczenie z przeszłością Sadayoshiego, dodatkowo jest to jedyna ścieżka, w której nasza bohaterka wykazuje żywe zainteresowanie swoim wybrankiem i jest aktywną stroną romansu, a nie tylko kukłą, którą każdy obraca jak chce.
Ścieżka #5 Pan Otori
©2016 DOGENZAKA LAB |
Haruyuki ni jak nie wygląda na dyrektora generalnego - to beztroski, towarzyski młodzieniec pełen werwy i humoru. Choć błyskotliwy i inteligentny, jego pomysły spotykają się z powątpiewaniem i niezrozumieniem, podobnie jak jego flirciarska natura. W stosunku do bohaterki zachowuję się często dziecinnie, nie umiejąc na poważnie rozmawiać o swoich uczuciach. Mimo, iż na pierwszy rzut na to nie wygląda, wiele potrafi poświęcić w imię własnej firmy.
Ostatnia opowieść ma swoje wady, jednak od początku się w nią wkręciłam. Zamiast pracować nad projektem, awansujemy do roli asystentki dyrektora, przez co zmienia się cała historia i zamiast walczyć o sukces produktu, zmagamy się z nieobliczalną naturą naszego przełożonego. Sam bohater wypada na plus, choć to bardzo chaotyczna persona i ciężko ją do końca zrozumieć. Ocenę w dół tym razem ciągnie nasza bohaterka. O ile, w poprzednich ścieżkach jest zazwyczaj pasywna wobec wszystkiego, co się z nią robi, tutaj prawie do samego końca kontruje wszelkie zaloty bohatera, mimo oczywistych uczuć do niego. Pojawiający się w historii plot twist i związane z nim napięcia gdzieś w drugiej połowie opowieści również cieszą. Niestety ścieżkę Haruyukiego twórcy potraktowali trochę po macoszemu, jako że posiada jedną ilustrację mniej od poprzedników.
Prócz tej piątki wspaniałych na horyzoncie kręci się Ken, młody i uprzejmy (z pozoru) blondynek, on jednakże nie posiada swojej ścieżki i nie jest opcją do romansowania.
©2016 DOGENZAKA LAB |
Nasza heroina to kolejna ofiara losu. Przedstawiona jest, jako zapracowana dziewczyna, lawirująca pomiędzy pracą a snem, bez czasu na zadbanie o własny wygląd. Bohaterka w większości ścieżek ma przysłowiowy "kij w tyłku", czym wzbudza przede wszystkim irytację u gracza. Do tego oczywiście za grosz w niej asertywności i nie potrafi przeciwstawić się nawet będąc molestowana. Szczytem totalnej głupoty jest to, że w większości historii daje się jak cielak zaprowadzić do hotelu (w wiadomym celu) bez wcześniejszego określenia relacji z wybrankiem. Dzięki temu występują takie kwiatki jak: "Nie możemy tego zrobić! Nie jestem nawet twoją dziewczyną"! Faktycznie, jakby to jemu przeszkadzało... Jedynie w ścieżce pana Saijo dziewczyna wykazuje ułamek rozumu i pod tym względem ta ścieżka błyszczy. Szkoda tylko, że w pozostałych czterech pozostaje nam się męczyć z idiotką w roli głównej. Podsumowując, jest gorzej niż źle. Niestety ponownie wsiadamy za stery bezmózgiego, nieasertywnego leminga, który daje się wykorzystywać każdemu, kto okaże jej choć cień zainteresowania. Jak to możliwe, że Dogenzaka aż tak sobie nie radzi z kreacją głównej bohaterki?! Przecież już raz stworzyli błyskotliwą i zaradną Sayę (Destiny's Princess), dlaczego więc nie powielają starego dobrego schematu?! Grrr...
Każda ze ścieżek kończy się na dwojaki sposób: możemy uzyskać szczęśliwe lub super szczęśliwe zakończenie. Jak we wszystkich tytułach Dogenzaki tak i tutaj podczas rozgrywki zbieramy punkty sympatii ("likability"), które w postaci procentowej obrazują stosunek wybranka do naszej osoby. Uzyskanie sympatii na poziomie 80 i wyższej skutkuje super szczęśliwym zakończeniem, natomiast wszystko poniżej kończy naszą grę szczęśliwym zakończeniem. Różnica między rodzajami finałów jest bardzo umowna (w końcu oba są szczęśliwe), nie ma zatem stresu, że nasze decyzje doprowadzą złego zakończenia. Co do samych wyborów...
Niestety Dogenzaka Lab jest mistrzem w tworzeniu nieistotnych wyborów w swoich produkcjach. Office Lovers oczywiście nie jest tu wyjątkiem, chociaż akurat w tym przypadku sprawa jest jest jeszcze bardziej kuriozalna ze względu na dobór samych dobrych zakończeń, tj. cokolwiek nie wybierzesz, finał historii zawsze będzie szczęśliwy. Przez owy zabieg tytuł staje się samograjem, w którym nawet nie musimy analizować naszych opcji dialogowych, aby rozstrzygnąć historię w jak najlepszy sposób. Bardzo zła decyzja studia, i jak się okazuje przy najnowszych produkcjach, nie jest to jednorazowa pomyłka.
©2016 DOGENZAKA LAB |
Po zakończeniu głównych ścieżek odblokowane zostają po dwa scenariusze poboczne dla każdej nich. Niektóre spuszczają z poważnego tonu i serwują trochę humoru, inne zawierają jedynie scenkę łóżkową (rekordzistą jest Mahiro, który nie dość, że naciupcia się w samej ścieżce to jeszcze w sequelu).
Strona wizualna gry nie zawodzi i doświadczymy w niej kilku ładnie skrojonych teł jak i wizerunków postaci. Dodatkowo od czasu do czasu nasi bohaterowie zmienią fatałaszki z garniturów i marynarek na coś mniej formalnego. Jedyne moje zastrzeżenie to brak podobizn co ważniejszych postaci pobocznych. Muzyka za pierwszym włączeniem wydaje się przyjemna, mnie jednak po dłuższych sesjach irytowała.
Tłumaczenie ponownie jest kulawe i pełne literówek, błędów i dziwnych konstrukcji, całość jednak całkiem w miarę oddaje sens historii. Nie spotkałam się z większymi bykami a to już wyczyn w porównaniu z innymi grami studia.
©2016 DOGENZAKA LAB |
Niestety Office Lovers jako gra otome bardzo zawodzi. Historia, choć absorbująca sama w sobie nie wystarczy, abym spokojnie mogła tę grę polecić. Aspekty randkowe są ubogie a wątki romantyczne zadziwiająco słabe. Bohaterowie są w najlepszym wypadku znośni, w końcu trzech z pięciu przyprawiało mnie o ciarki swoimi niezdrowymi charakterami. Boli również to, że twórcy portretują postaci kobiece, jako istoty niezdolne do przeciwstawienia się jakimkolwiek formom molestowania. Jak mówił pewien znany działacz polityczny "To jest dramat, k..." Polecam kupować jedynie na wyprzedaży.
* * *
Szczegóły wydania:
Deweloper/wydawca: Dogenzaka Lab
Data wydania: 8 sierpień 2016
Gatunek: otome / visual novel
Platforma: steam
Łączna liczba ścieżek: 5
Głosy postaci: brak
Animacje postaci: brak
Do kupienia na:
Wersja cyfrowa: Steam (~70zł / ~ 45zł na wyprzedaży)
Dostępna również na: Google Play (mikropłatności)
✮ - osobisty faworyt // tu niestety brak...
0 komentarze:
Prześlij komentarz